sobota, 16 czerwca 2018

Midnight Sun, Chapter Two - Seiya Kou

 Gdzieś w kosmosie             


        W najdalszej części wszechświata, była niewielka planeta, do której słoneczny blask nigdy nie docierał. Nigdy tam nie kwitło życie. Jedyne, co tam stało, to zamek. Korytarzem, w stronę sali tronowej szła pewna kobieta. Jej suknia, była czarnej barwy, a na czole znak czarnego słońca. Włosy, w barwie ognistej, były rozpuszczone, a ich długość sięgała aż do ziemi. Płomiennowłosa weszła do sali tronowej, po czym podeszła do tronu, na którym nikogo nie było. Jednakże, kiedy drzwi za nią się zamknęły, a ona sama była bliżej, zewsząd się rozległ głos, ni to należący do kobiety, ani do mężczyzny. 

- Ach, dziecię Słońca. Witaj ponownie. - rzekł głos. - Jak rozumiem, wszystkie przygotowywania zostały już poczynione? 
- Tak, Panie. - powiedziała kobieta, a "głos" jakby się zaśmiał. Sprawiał wrażenie bardzo z siebie zadowolonego. 
- Bardzo dobrze, nawet bardzo... Nie zawiedź mnie, księżniczko Czarnego Słońca, Kirke... Tylko ja jestem w stanie spełnić twe najskrytsze życzenie. - dziewczyna zaś się ukłoniła, a swe kroki skierowała ku wyjściu. Kiedy to uczyniła, poczuła, jak ktoś chwyta ją w ramiona i mocno do siebie przytula. Od razu rozpoznała kto to jest. Te białe włos, oraz znak czarnego księżyca na czole... Była w objęciach swego ukochanego księcia. 
- Kirke... - wyszeptał cicho jasnowłosy mężczyzna, od razu całując kobietę, a do siebie przytulił ją mocniej. Kiedy ich pełen miłości oraz namiętności pocałunek się zakończył, odezwała się cicho. Był mimo wszystko od niej wyższy, więc musiała patrzeć do góry. 
- Książę Dimande... - powiedziała równie cicho, dotykając mrocznego znaku na jego czole. Od zawsze byli tylko we dwoje. On, książę Czarnego Księżyca, zaś ona księżniczka Czarnego Słońca. W tym się uzupełniali. - Już wkrótce nadejdzie nasz czas... Musimy znaleźć... - tutaj mężczyzna położył na jej ustach swój palec i ponownie ją pocałował. Wziął ją na ręce, a dziewczyna pisnęła cicho. Na co mężczyzna się zaśmiał cicho, a ona nadęła dość zabawnie swe policzki. 
- Później kochana... Najpierw zajmijmy się bardziej.. Przyjemnymi sprawami. - powiedział do jej ucha, sprawiając, iż księżniczka poczuła dreszcze na swej skórze. 
- A ty jak zawsze, myślący tylko o jednym... - na te słowa, uśmiechnął się ponownie, po czym zabrał swoją ukochaną do ich wspólnej sypialni... 


Ziemia, Tokio, godzina dwunasta


- Naprawdę, Odango, nie musiałaś być tak ostra... Wiem, że jestem zajebisty, ale tego się nie spodziewałem. - jęknął brunet, dalej trzymając na swej głowie chustkę w której był zimny lód.  Nic dziwnego, w końcu nie na co dzień ktoś się na ciebie rzuca i spada z tobą z kilku stopni. Jasnowłosa na te słowa coś jęknęła, wyraźnie zawstydzona.
- Przecież przeprosiłam... Nie chciałam... - a ten się lekko skrzywił. Na to wszystko, zaśmiał się inny osobnik, również będący w domu księżycowej pyzy. 
- Niedługo będzie potrzebował prywatnej apteki, jeżeli masz zamiar na niego tak skakać. - a dziewczyna zgodnie uderzyła głową w stolik. Srebrnowłosy na to zaśmiał się ponownie. 

Cztery godziny wcześniej

- Witaj, Odango! - powiedział wesoły głos, a dziewczyna poczuła jak uginają się pod nią kolana. Patrzyła prosto w oczy swojemu przyjacielowi, którego nie widziała od tak dawna.  Od czasu tamtej walki, nie widziała go. Mimo to, pisali do siebie to jakiś kontakt pozostał. Nastolatka poczuła, jak w kącikach jej oczu zbierają się łzy radości. 
- Seiya! - zawołała szczęśliwa, na co brunet się wyszczerzył. - Taiki, Yaten! - kiedy zobaczyła pozostałych przyjaciół, serce prawie wyskoczyło z jej piersi. Bardzo pragnęła ich zobaczyć. Więc, praktycznie rzuciła się w stronę Seiyi, aby móc jakoś go uściskać.. Lecz niestety, jak to bywa z szczęściem naszego kochanego króliczka, potknęła się o sam prób. Wpadła na bruneta, po czym obydwoje spadli zgodnie na sam dół. Ten zaś tylko jęknął, a Usagi od razu wstała, wyraźnie wystraszona. 
- Wiesz co Odango...
- Tak? Co mogę dla ciebie zrobić, Seiya?
- Mogę stwierdzić tylko jedno.. Przytyłaś. 

Godzina dwunasta

Taiki z niedowierzaniem przeglądał ostatnie prace domowe Usagi. 
- A jednak cuda się zdarzają. - stwierdził pod koniec. - W tych pracach domoych nie ma ani jednego chińskiego znaku. - na co jasnowłosa ponownie jęknęła, wyraźnie zawstydzona. 
- Najwyraźniej Odango już wie, do czego służy słownik. - udało się powiedzieć brunetowi. 
- Przecież wiemy, że na to jest zbyt leniwa... - stwierdził Yaten, co dziewczynę wystarczająco dobiło.
- No już, przestańcie... - udało się jej powiedzieć, na co jej przyjaciele zgodnie się zaśmiali. Nie pamiętała, kiedy ostatnio się tak dobrze czuła w czyimkolwiek towarzystwie. Naprawdę, wszystko się pozmieniało.  Teraz po prostu mogła być sobą, tak jak zawsze. Wtedy, do pokoju dziewczyny, zapukała oraz weszła jej mama.
- Usagi, wychodzimy... Proszę powstrzymaj się od kolejnych takich skoków.. - po czym kiedy kobieta wyszła, w końcu jakoś dziewczyna się uśmiechnęła.  W przeciągu kilku godzin, wszyscy byli raczej zajęci ratowaniem głowy Seiyi, aby czasem nie dostał wstrząsu mózgu, ani czegokolwiek innego. Kiedy zostali sami, atmosfera lekko się rozluźniła. 
- Co was tu sprowadza? - zapytała się, kiedy byli już sami. 
- Cóż... W głównej mierze postanowiliśmy skończyć szkołę... - zaczął Taiki.
- A poza tym chciałem zobaczyć ciebie, Odango.. - kontynułował Seiya. 
- Po trzecie, w naszym świecie dzieje się coś, do  czego nie powinno dojść. - rzekł Yaten, a cały dobry nastrój prysnął, jak za machnięciem magicznej różdżki. Dziewczyna spoglądała na każdego po kolei, nie rozumiejąc o co dokładnie im chodzi. 
Seiya wtedy wyciągnął z swej kieszeni notes i bez słów podał go dziewczynie. Ta zaś niepewnie otworzyła go. Słowa, które zobaczyła, prawie zwaliły ją z nóg. 


Księżniczka Srebrnego Księżyca zginie,
jeżeli nie powróci prawdziwy władca Ziemi. 
Otoczona przez zdrajców jest,
a tylko Trzy Gwiazdy ocalić ją mogą.

Zapamiętajcie, że rude włosy sprawią,
że czas będzie płynął szybciej i szybciej.
Odszukajcie zaginionych fragmentów,
a jeden z nich jest w sercu prawdziwego Władcy.

Ta, która strzeże jedynej gwiazdy powróci,
lecz co sprowadzi ze sobą? 
Życie, czy też zniszczenie?
Odszukajcie fragmentów, na końcu białej drogi.

Wtedy Usagi zrozumiała jedno. Nie tylko ona miała również te sny.
- Mamo-chan... - wyszeptała cicho.
Los Ziemi był na włosku, kiedy zrozumiała, co właśnie nadchodzi. 

Ciemność, o wiele groźniejsza niż wcześniej zbliżała się do Ziemi, niosąc ze sobą coś, co sprawi, iż ta planeta albo stanie się krainą wiecznego szczęścia.. Albo światem, który na zawsze spowije mrok. 

5 komentarzy:

  1. Taaa, Usagi to wie, jak faceta zwalić z nóg. Mam nadzieje, że chociaż pocałowała obolałą główkę Seiyi, tak wiesz - by się lepiej goiło! :P
    Zawsze mam takie wrażenie, że jak pojawiają się Trzy Gwiazdy albo Setsuna, to coś jest nie tak, nadciąga niebezpieczeństwo. W tym wypadku tak będzie. Coś tam się czai. Ja nie wiem, Usa, to najbardziej zapracowany Królik na świecie! Gdzie ona ma czas na zjedzenie czekoladowych marchewek?
    Ponadto, trzeba Tobie oddać oryginalność. Piszesz ładne, składne wiersze, które mają mocny wydźwięk. Podoba mi się.
    Uśmiechu!
    Anyżek Elena Venus
    szczeramilosc.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czyżby mój komentarz się nie pojawił ? :( fanka 12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, aczkolwiek cieszę się z twojej obecności :)

      Usuń
    2. będę tu teraz stałą czytelniczką bo opko bardzo mnie zainteresowało :) fanka 12

      Usuń